Podlaskie sploty – kultywować czy zapomnieć… – Krystyna Kunicka

Moje pierwsze wspomnienia związane z tkactwem sięgają domu rodzinnego, kiedy jako mała dziewczynka siedziałam na dużym snowadle umocowanym od sufitu do podłogi, wykorzystując go do zabawy jako karuzelę. Jako dziecko nie miałam świadomości, że stanie się to kiedyś moją pasją, a w swojej pracy zawodowej podejmę się popularyzacji tkactwa i dzielić się będę doświadczeniem z jego odkrywania i ochrony, by mogło przetrwać, choćby w nieco innym, współczesnym wydaniu.

Lata pracy w ośrodku kultury, wyjazdy terenowe, spotkania z rękodzielnikami, współpraca z ośrodkami ogólnopolskimi pozwoliły dostrzec fakt, jak bardzo województwo podlaskie, na terenie którego mieszkam, zapisało się w historii polskiego tkactwa. Jeszcze 50 lat temu krosno było obecne w każdym domu, tkano na własne potrzeby, natomiast bardziej skomplikowane tkaniny dekoracyjne wykonywały wyspecjalizowane tkaczki. W latach 80. XX wieku tkaniny te wyszły z mody, powodując upadek tego rzemiosła. Na szczęście do dziś w wielu podlaskich domach można się jeszcze natknąć na wyroby tkackie, które były dawniej oznaką prestiżu i stanowiły podstawowy element posagu i wyposażania mieszkania. Być może niewiele osób wie, że tylko w Polsce północno-wschodniej występuje tkanina dwuosnowowa, która jest jednym z najbardziej oryginalnych zjawisk w sztuce ludowej, a tkactwo z naszych terenów jest najbardziej urozmaicone wzorniczo, kolorystycznie i splotowo. Warto też wiedzieć, że to właśnie tu można też spotkać różnorodne tkaniny wielonicielnicowe, dwu- lub wielokolorowe, o wzorach złożonych z drobnych elementów kostkowych – radiuszki, sejpaki, tkaniny wybierane (tak zwane perebory) oraz krajki, kilimy, pasiaki, kraciaki i chodniki.

Jedną z najciekawszych form występujących w województwie podlaskim są wspomniane wyżej dwuosnowówki – wykonywane z naturalnej przędzy wełnianej na drewnianych, ręcznych warsztatach, zwanych krosnami tkackimi. Do ich wykonania używa się dwóch wątków w dwóch kontrastowych kolorach oraz podwójnej, również kontrastowej osnowy. W ten sposób na krośnie powstają dwie tkaniny o splocie płóciennym, połączone ze sobą wzorem i bordiurą (ozdobną, tkaną ramką biegnącą dokoła podstawowego wzoru). Tkanina składa się więc z dwóch pojedynczych warstw o przeciwstawnych kolorach. Kompozycja dywanów zbudowana jest zazwyczaj z pola środkowego, wypełnionego np. motywami gałązki winorośli, gwiazd, rombów lub kompozycji narracyjnych opowiadających o życiu wsi, oraz z szerokiej, trójdzielnej bordiury. Wełniane dywany są piękne i pracochłonne, lecz o ich wartości stanowi przede wszystkim unikalna technologia tkacka oraz wzornictwo łączące tradycję ze współczesnością. Tkanie pełnowymiarowego „dywanu” (2 m x 1,5 m) techniką dwuosnowową trwa średnio ok. miesiąca. Ciekawe jest to, że tka się bez wcześniejszego projektu rozrysowanego na papierze – wszystkie tkaczki mają go „w głowie”. Czynne pracownie tkanin dwuosnowowych w województwie podlaskim znajdują się w okolicy Janowa, Korycina, Lipska, Sidry i Wasilkowa.

Interesującą formą są też radiuszki – kiedyś używane do dekoracji ścian w pomieszczeniach, do nakrywania łóżek, a także stołów. Generalnie są to klasyczne, dwukolorowe tkaniny o zgeometryzowanych splotach i wzorach, zbudowane z drobnych ornamentów złożonych z kwadratów, prostokątów, rombów, krzyżyków, jodełek i linii zygzakowatych. Kolorystycznie bywały one dość ubogie, zestawy tworzyły zwykle dwa kolory, np. biały z niebieskim, czarny z zielonym, bordowy z czarnym, ceglasty z białym.
W Polsce spotkać je można było na Pojezierzu Suwalskim, Podlasiu i częściowo także na Mazowszu oraz Lubelszczyźnie. Wzór radiuszki jest po obydwu stronach identyczny w kształcie, ale przeciwstawny kolorami. To kolorystyczne zróżnicowanie opiera się na zasadzie negatywu i pozytywu. Radziuszki powstawały początkowo na wąskich krosnach, dlatego każda z nich miała bordiurę tylko wzdłuż jednego brzegu, aby dwie jednakowe tworzyły po zszyciu dużą, symetrycznie zakomponowaną narzutę. Do tkanin wielonicielnicowych, obok radiuszek, należą kilimy, pasiaki i kraciaki.

Ciekawym przykładem dekoracyjnego tkactwa ludowego są tkaniny wybierane, tzw. perebory, przypominające haft ręczny. Są one dwubarwne, składające się z lnianej lub bawełnianej osnowy oraz wełnianego wątku, wykonane w kontrastowych kolorach o wzorach geometrycznych, roślinnych (przede wszystkim róże) lub zwierzęcych (najczęściej ptaki, np. gołębie, indyki, pawie). Perebory tkane są za pomocą czterech nicielnic, deseczek i prętu lub patyka. Cechą charakterystyczną tego rodzaju tkaniny jest stebnówka, widoczna w przybliżeniu, która oddziela poszczególne części wzoru. Coraz trudniej dzisiaj natrafić na wyrabiane tkaniny przetykane. Na naszym terenie wykonuje je tylko jedna tkaczka z Lewkowa Starego.

Kolejną techniką tkacką charakterystyczną dla naszego regionu jest sejpak, dawniej popularny w północno-wschodniej Polsce, dzisiaj wykonywany przez jedną tkaczkę z okolicy Nowinki. Jego nazwa pochodzi od gwarowego określenia „sejpać” – strzępić, siepać (się), skubać. Tkaniny wykonywane tą techniką powstają na co najmniej czteronicielnicowych warsztatach, z lnianej lub bawełnianej osnowy i wełnianego wątku. Wzór wybiera się kleszczką i z małych kosteczek powstają ośmioramienne gwiazdki, skośne kratownice, zygzaki, romby oraz trójkąty, które tworzą rytmiczne i zgeometryzowane kompozycje. Wyróżniają się ornamentyką opartą na ukośnych liniach i rombach, często zakończoną bordiurą w zygzaki, może najbardziej uniwersalną i współczesną.

Warto też zwrócić uwagę na krajki – dawniej bardzo powszechne. Wykonywano je najprostszą techniką na nodze, za pomocą nicielnic sznurkowych lub na poziomym krośnie. Powstawały przy użyciu wełny na osnowę i wątek, co zmuszało do stosowania uproszczonej pasowej lub geometrycznej ornamentyki. Podstawowym motywem był romb i z niego rozwijano pozostałe wzory. Obecnie krajki zamawiają zespoły folklorystyczne do ozdoby swoich strojów, a także projektanci ubrań i galanterii w stylu etno.

Należy wspomnieć również o tkaniu chodników. Ta umiejętność, coraz bardziej popularna z racji dostępności starych ubrań, czyli materiału, i dość prostej techniki zdobywa ostatnio rzesze zwolenników. Tym samym lansuje się moda na rustykalny styl w domach i kwaterach agroturystycznych.

Przez lata tkaniny ludowe straciły na znaczeniu we własnym środowisku, gdzie powstawały. Nie wyposażają już wiana panny młodej, nie służą na co dzień w wiejskich domach czy świątecznych obrzędach, ale czy już nie mają znaczenia? Mam nadzieję, że jednak mają. Widzę bowiem nową falę zainteresowania tkaniną ludową jako wyrobem ręcznym, wykonanym tradycyjną techniką, z naturalnych surowców i z tego powodu unikatowym. Ważny przy tym jest sam fakt nabywania umiejętności tkackich, mozolna, acz wciągająca praca przy krośnie, poznawanie tajników powstawania tkanego obrazu, graniczące momentami z kontemplacją, praktyczne i pożyteczne spędzanie czasu. I choć dawno tkanina ludowa zmieniła swoje przeznaczenie, wciąż budzi zainteresowanie miłośników rękodzieła. Wśród nich są nie tylko sami twórcy, ale również nabywcy, którzy poszukują wyjątkowych, niepochodzących z fabrycznej produkcji i nietworzonych pod masowy gust przedmiotów. Jedni do wystroju wnętrz i codziennego użytku, inni do ubrania, co doskonale wpisuje się w styl etno i folk. Artyści również sięgają po techniki tkackie, aby tworzyć własne, autorskie formy, po tematy – by malować murale, po wzory – by aranżować wnętrza, projektować meble, stojaki na rowery lub kolekcję dywanów, wreszcie prowadzić działania typu performance. Wzornictwo, charakterystyczne dla tkanin tradycyjnych, staje się bazą, z której czerpią nie tylko rękodzielnicy ale też projektanci. Detale z tkanin ludowych pojawiają się więc na koszulkach, bluzach, sukienkach, biżuterii i na wielu innych przedmiotach. Gdy zauważam te zmiany, gdy widzę na ulicy dużego miasta chociażby matkę z dzieckiem okutanym tkaną chustą, gdy znów odbieram telefon i ktoś poszukuje krosna do tkania, gdy obserwuję zainteresowanie warsztatami tkackim – jestem pełna nadziei, że tkactwo jednak żyje.

Krystyna Kunicka – PODLASKI INSTYTUT KULTURY, kierownik Działu Sztuk Plastycznych PIK w Białymstoku. Absolwentka Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu. Uczestniczyła m.in. w Interdyscyplinarnych Warsztatach organizowanych przez Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie i Grupę PARTNER. Prowadziła i organizowała różnorodne warsztaty dla instruktorów i nauczycieli z zakresu plastyki, sztuki ludowej, rękodzieła i etnodesignu. Organizowała dziesiątki wystaw i warsztatów związanych z upowszechnianiem plastyki i sztuki ludowej i profesjonalnej. Realizator, pomysłodawca i koordynator wielu projektów z zakresu plastyki, animacji i edukacji kulturalnej oraz kultywujących tradycje rękodzieła ludowego, dofinansowanych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Zdjęcia: z archiwum Podlaskiego Instytutu Kultury w Białymstoku

keyboard_arrow_up
Przejdź do treści